Sąd rabinacki

20180108_103536

Sąd rabinacki. Co czytało się w domu dajana?

 

Sąd

Bejt din był pewnego rodzaju połączeniem sądu, synagogi, domu nauki, a nawet, można powiedzieć, gabinetu psychoanalityka, gdzie mogą przyjść ludzie chorzy na duszy, żeby otworzyć serce.

Tak o sądzie rabinackim pisał Isaac Bashevis Singer. Sam był synem sędziego sądu rabinackiego, czyli dajana, w „Urzędzie mojego ojca”.

W przedwojennym Ostrowcu dajanem był Josek (Icchak Meir) Hocherman. Zatrudniała go gmina żydowska, w 1930 roku zarabiał 4200 zł rocznie.
Ojciec prowadził rozprawy sądowe w domu. Między Żydami, ale też między Polakami. Tak, woleli sądy mojego ojca bardziej niż sądy polskie, byli bardzo zadowoleni, uważali, że mój ojciec jest sprawiedliwy. To było uznawane przez państwo – [taki sąd] według żydowskich praw – wspomina jego córka, Sofiyah Novak.

Hocherman przeprowadzał rozwody i śluby, rozstrzygał spory, wydawał też opinie w sprawach koszerności. Może pełnił funkcję dzisiejszego mediatora, który pomaga się pogodzić bez chodzenia do sądu?

Córka dajana

 

W urzędzie dajana kobiety musiały stać, religijnym Żydom nie wolno było na nie patrzeć. Jak na ironię, historię przechowała właśnie córka dajana, Sofiyah Novak, urodzona w 1911 roku w Częstochowie jako Lea Hocherman.

 

– Wszyscy bracia ojca byli fabrykantami – wspominała. – Bogatymi. Ojciec jako jedyny był talmudystą. Wysokiej klasy. Interesy mu nie szły i dlatego po I wojnie światowej wyjechał z Częstochowy do Ostrowca, gdzie miał szwagra, wielkiego ostrowieckiego rabina. Tam zrobił szkołę i został dajanem. Życie rodzinne było biedne, ale szczęśliwe. Ojciec prowadził rozprawy sądowe w swoim dużym pokoju.

 

Szkoła

 

Córka podrabina Hochermana była zdolną dziewczynką, chciała dalej się uczyć. W Ostrowcu było wprawdzie gimnazjum, ale trzeba było chodzić do niego w sobotę. Ojciec nie zgadzał się na naukę w szabas, więc córka wyjechała do Częstochowy. Po pierwsze, miała tam rodzinę, a po drugie, w Częstochowie była taka szkoła, o jaką chodziło. Była polska, ale uwzględniała potrzeby żydowskich rodzin.

 

Książki

– Ojciec był religijny – opowiada Sofiyah – ale nie wszystkie dzieci poszły w jego ślady. Jeden brat był w jesziwie w Lublinie, drugi też był religijny, ale reszta braci i sióstr już nie. Bracia znali talmud, byli bardzo oczytani. Czytali po hebrajsku nawet polskie powieści – Żeromskiego, Słowackiego.

Co jeszcze mogli czytać? Autorzy książki „Żydzi ostrowieccy” twierdzą, że więcej czytały kobiety niż mężczyźni. Że czytano literaturę romantyczną, Sienkiewicza, Przybyszewskiego, Orzeszkową, Rodziewiczównę czy Mniszkównę. „Niewielkie zainteresowanie literaturą żydowską [wśród Żydów] wynikało z jej ubogiej fabuły. Zarówno literatura w języku jidysz, jak i hebrajska unikały wątków przygodowych”.

*

Wypowiedzi Sofii Novak pochodzą z wywiadu znajdującego się w  w Visual History Archive, informacje o zbiorze: http://sfi.usc.edu, wyszukiwarka: http://vhaonline.usc.edu. Novak, Sofiyah. Wywiad. Visual History Archive. USC Shoah Foundation.1996. Dostęp: 21.01.2014.

Korzystałam też z książek: „Urząd mojego ojca” Isaaka Bashevisa Singera i „Żydzi Ostrowieccy. Zarys dziejów” Waldemara R. Broćka, Adama Penkalli i Reginy Renz.

Artykuł jest poprawioną wersją artykułu „Żeromski po hebrajsku” z 2014 roku (http://blogwbudowie.blogspot.com/2014/04/zeromski-po-hebrajsku.html).

Monika Pastuszko

Tags:
Main tags: Społeczność: sąd rabinacki; książki
Ludzie, miejsca,wydarzenia → Ludzie: Josek (Ichcak Meir) Hocherman (dajan); Sofia Novak (ocalona)
Społeczność: bejt din; sąd rabinacki; sędzia rabinacki; czytelnictwo; dzieci dajana; edukacja