Odjazd – Wiersz w jidysz

Fragment pierwszej strony oryginalnego odręcznego wiersza

Wiersz Leona Fuksa

Dotyczy wydarzeń z października 1942 r. - likwidacji getta i zagłady żydowskiej społeczności Ostrowca.

Leo Fuks
Leo Fuks
Aron Rappaport
Aron Rappaport

Odjazd

(Przetłumaczone z jidysz na polski)

 Napisane w maju 1943 r.

„Odjazd” to wiersz, który powstał w języku jidysz w Ostrowcu w maju 1943 roku.
Jego autorem jest Leon Fuks., potem tekst uzupełniał Aron Rappaport, kiedy razem ukrywali się pod domem rodziny Pastuszka w Chmielowie. Marianna Pastuszka i jej mąż Tadeusz otrzymali tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów w 1984 roku. Fuchs i Rappaport przeżyli wojnę dzięki ich pomocy, razem z 15 innymi osobami.

Jego autorem jest Leon Fuks, potem tekst uzupełniał Aron Rappaport, kiedy razem ukrywali się pod domem rodziny Pastuszków w Chmielowie. Marianna Pastuszka i jej mąż Tadeusz otrzymali tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów w 1984 roku. Fuks i Rappaport przeżyli wojnę dzięki ich pomocy, razem z 15 innymi osobami.

Wiersz rozpoczyna opis ogłoszenia przymusowej zbiórki na rynku w Ostrowcu obowiązującej Żydów. Autor przedstawia tragiczne doświadczenia tamtego dnia i dni następnych, w tym śmierć, którą wiele osób poniosło z rąk hitlerowców na ostrowieckim rynku. Tekst wskazuje, że wydarzenia deportacja rozpoczęła się w sobotę, czyli 10 października. W tym roku przypada 80. rocznica tamtych zdarzeń.

Tekst odkryła żona Leona Fuchsa około 20 lat temu, tuż przed jego śmiercią. Niedawno trafił do Jews of Ostrowiec Memorial Project (Projekt Upamiętniania Żydów Ostrowieckich) dzięki rodzinie Arona Rappaporta. Publikujemy wiersz za ich zgodą.

Utwór w wersji oryginalnej rymuje się. Aby jednak nie zaburzać znaczenia tekstu, zdecydowano się przetłumaczyć go jako wiersz biały. Tekst, który czytamy, jest więc mniej rytmiczny i melodyczny, dobrze jednak oddaje treść oryginału.

Profesor Joanna Tokarska-Bakir: „Tekst ten jest jak surowy, cenny kamień, który stawia opór i odmawia pełnego ukształtowania. Ktoś mądry powiedział, że nie ma już poezji po Auschwitz. Ten tekst jest najlepszym tego dowodem”.

Odjazd -  Leon Fuks

 1

Jest dzień szabatu, godzina trzecia.

Odkrywamy, że Gestapo już tu jest,

Komando likwidacyjne, które strzelało dla zabawy.

do mężczyzn, kobiet i dzieci. Aby unicestwić naród.

 

W mieście słychać było przeszywające krzyki,

zawodzenie i płacz na ostrowieckim rynku.

Tak wielu Żydów upadło by już nie wstać

Ich los był przesądzony

 

Miasto z całych sił się stara

Uniknąć tej tragedii

Rebbe rozdaje duże sumy pieniędzy

aby rodzice i dzieci wyszli na pole.

 

Dzisiaj rebbe stoi przy grobie swego ojca

Recytuje Tehillim [Psalmy] z wielką pasją. Nie chce opuścić tego miejsca.

"Ojcze, nie chcę odejść!" - woła.

"Dlaczego mamy ugiąć się przed tym barbarzyństwem?

 

Modlitwy rebego towarzyszyły dzieciom

Matkom i ojcom, rozchodziły się do ich grobów

Krzyki były tak głośne, że słyszeli je nawet zmarli

Może w ostatniej chwili ktoś nam pomoże.

 

Czas na cmentarzu wywołuje łzy

Słychać tam płacz dzieci

Przy grobie błagają: „Święty cadyku, pomóż

Ocalić dzieci od strasznego wilka”.

 

2

Po nieprzespanej nocy wstaję bardzo wcześnie.

Mama płacze i prosi, abym podszedł do jej łóżka.

„Czy na dworze jest spokojnie?” - pyta zamyślona,

bo może to dziś w nocy wydarzy się tragedia.

 

Patrzę przez okno i mówię do niej: „Jest spokój”.

Mówię to tak, żeby zrozumiała

„Sytuacja jest zła. Gestapo jest w pobliżu”.

Mówię jej, tłumaczę, żeby zrozumiała.

 

Jak co dzień idziemy do fabryki

I z daleka widzimy

Żydowskiego policjanta, który idzie obok. Bardzo się boję.

Czy oni będą pomagać w rozlewie żydowskiej krwi?

 

Pięć minut później wchodzi policjant,

Jego praca to ogromny wstyd.

Nadyma się i donośnie krzyczy

Że wszyscy muszą  udać się na rynek w ciągu pięciu minut.

 

Moja dziesięcioletnia siostra upada, osłabiona.

Wielka niemiecka potęga toczy z nią bitwę,

Nasza dziesięcioletnia wojowniczka leży na kolanach swojej matki,

Hitleryzm jest  jej wrogiem; to przeciwieństwo jest zbyt wielkie.

 

W domach zaczyna się dramat pożegnań,

Dzieci żegnają się ze swoimi ojcami i matkami,

Kto widzi te sceny, nie ma już w sercu radości,

Gdy młode pary rozstają się na zawsze.

 

Straszna tragedia i dużo hałasu

Bracia i siostry rozstają się ze łzami

Wielkie krzyki, wielki zgiełk,

Kości stają się zimne ze strachu i przerażenia.

 

.W naszym domu krew jest zmrożona.

Makabryczna tragedia, robię się chory.

Matka mdleje, a ojciec  staje się bezsilny,

Moja dwuletnia siostra nic nie rozumie i się śmieje.

 

Kiedy matka się cuci, my musimy odejść.

Ale śmierć wzywa nas, żebyśmy jeszcze zostali.

Chce odejść z pocałunkiem matki,

Matka płacze, a potem znów mdleje.

 

Pocieszam ją,  i ona czuje się lepiej,

Nie możesz być smutny, gdy matka cię przytula

I mówi: "Bądź zdrów", gdy wychodzisz z domu.

Zaczyna mnie błagać: "Nie idź, moje dziecko".

 

Wracam do matki, którą bardzo kocham.

Obejmuję ją i ona jest szczęśliwa na powrót.

Ze łzami w oczach tłumaczy, że jej jedyną nadzieją jest to,

Że jej dzieci przeżyją wojnę.

 

Żegnam się z ojcem, bratem i siostrą,

Ból jest  potężny,  cierpienie straszne.

Najmłodsza siostra mocno mnie obejmuje.

Moje serce bije strwożone na myśl o jej losie.

 

Kochane dziecko, nie wolno nam tu dłużej być,

Wszyscy musimy iść na rynek.

Tylko ciebie i babcię ukryjemy w piwnicy,

Starość i młodość to teraz największe przestępstwa.

 

Te dwie grupy są oddzielone od pozostałych

Nasze dzieci i nasi starsi, których on szczególnie nie może tolerować

Są zabijani na miejscu, na oczach swoich rodziców

Ponieważ są słabi i nie mogą  pracować.

 

Pożegnawszy się ze wszystkimi, wychodzę na ulicę

Jestem cały zalany łzami

Jeszcze jedno spojrzenie na dom, jestem -------

Wciąż chcę  patrzeć na miejsce, w którym mieszkałem przez tyle lat

3

 Przybywam na rynek i widzę inny świat,

Anioł Śmierci urządził sobie tu kwaterę,

Straszna tragedia, w jednej chwili  siwiejesz.

Śmierć czuwa w tej godzinie.

 

Fuhrer, Adolf Hitler, prowadzi świętą wojnę,

Chce osiągnąć swój cel zewszystkich sił,

Gestapo jest uzbrojone w granaty i karabiny

Do pomocy wzięli sobie bandę Litwinów.

 

Wojsko niemieckie rozpoczyna walkę,

Słychać nieustanny  jazgot karabinów maszynowych.

Są ofiary, ale nie po stronie niemieckiej.

Żydowskie kobiety i dzieci leżą rozrzucone na ulicach.

 

Na rynku ustawiają Żydów w równe szeregi,

Litwini zabierają im wszystkie rzeczy i pieniądze,

Zamieszanie rośnie z minuty na minutę.

Ktoś mówi, że sytuacja nie jest dobra.

 

Myśleliśmy, że zostaniemy wysłani na Ukrainę

Może na Litwę albo na Bukowinę,

Tak myśleliśmy, pomimo że znane nam były tragiczne historie

W których nasi znajomi, zostali zabici w przerażających okolicznościach.

 

 

Widzę ten obraz, ale jednocześnie jestem ślepy.

Zastrzelona matka leży obok swego dziecka.

Mordercy nie zabrakło dla nich kul.

Krew rozpływa się po ziemi, a ciała stygną

 

 

Nietrudno sobie wyobrazić tego Niemca

Jest osobą trzymającą karabin maszynowy

A sadystycznego serca jego---

Nie znajdziesz nawet wśród najokrutniejszych plemion.

 

Po zrobieniu rzeczy, które poruszyłyby nawet kamień,

Próbuje usiąść i napić się wina,

Jego terrorystyczne pragnienia odchodzą tylko wtedy

Gdy dokonuje barbarzyńskich czynów.

 

Dziecko błąka się samotnie po rynku

Prawdopodobnie straciło swoich rodziców

Jest to o jedno dziecko za dużo dla gestapowca, który bierze zamach

I przecina je na pół, od stóp do głów.

 

Ochlapuje go krew z rozciętego ciała

A on histerycznie się śmieje z innymi Niemcami,

Jest bardzo szczęśliwy, jego twarz promienieje,

A wszyscy Żydzi na rynku zaczynają płakać.

 

Gestapo ma pracę - mówi z dumą,

Litwin stawia przed nim kolejne dziecko.

 

Podnosi je i z całej siły uderza  o bruk,

To dziecko zostało ukarane straszliwą śmiercią.

 

Nerwy jak postronki, Żydzi podrywają się.

To rozdrażnia Niemców

Strzelają bez opamiętania we wstrząśnięty tłum

Świeże trupy - ludzie milkną.

 

Idą płacząc, nawet potwór by zmiękł

Los ich przypieczętują wrzeszczący bandyci

Zabierają 15 000 ludzi, pozostaje po nich łup dla wroga

Miasto pustoszeje, czekają Chewra Kadisza (bractwo pogrzebowe na żydowskim cmentarzu)

 

Nie mają już praw, nawet prawa do życia.

XX wiek do tej pory był dla nas darem

Teraz obowiązkiem jest zabijanie ukrytego Żyda

Żeby Niemcy nie byli rozczarowani.

 

Tragedie za tragediami dzieją się właśnie tutaj

Wieczna plama na tym pokoleniu.

To okrucieństwo, wielkie okrucieństwo

Musimy je zapisać w dziennikach

 

 

Nasz wiek to średniowiecze

ale tamci oprawcy to baranki

przy dzisiejszej bezsensownej kaźni,

plamy na narodzie niemieckim.

 

Słyszę naszych wrogów i zadawane cierpienie

Przygotowaliśmy wojnę

Wszystkie nasze dzieci, czymże zawiniły?

Bez powodu zostały podstępnie wysiedlone

 

 

Od tego dnia do tej ostatniej godziny

Nic  z nich nie pozostało.

Żadnego znaku życia po nich  do dziś nie odnaleziono .

A nadzieja, że ich zobaczymy, całkowicie zgasła.

 

I Boże, nie żądam od Ciebie żadnych odpowiedzi,

Lecz o jedno tylko proszę z całego serca,

Pokaż mordercom Twoją silną rękę

Wymaż ich z tego świata z powodu naszej hańby.

- Koniec -.

Dziękujemy Wojtkowi Mazanowi, Grzegorzowi Gałęzi i Jackowi Podsiadło za zredagowanie polskiego przekładu wiersza.

 

 

Kredyt: Specjalne podziękowania dla dzieci Arona Rappaporta, Harry'ego i Sylvii, które podzieliły się swoją historią rodziny i dokumentami oraz wsparły publikację tego wiersza/świadectwa.

------------------------------

Więcej szczegółów znajdziesz poniżej:

Tadeusz i Marianna Pastuszka- Ich historia ratunkowa
Historia rodziny Leona Fuksa
Historia rodziny Arona Rappoport